IMG_3620

AFTERSHOKZ XTRAINERZ słuchawki z przewodnictwem kostnym

W swoim życiu przetestowałem już wiele słuchawek: douszne, nauszne i zauszne. Takie z kabelkiem i te bez kabelka. Z oczywistych względów do biegania najczęściej wybieram te bez żadnych kabli i dodatków. Są najwygodniejsze i mogę skupić się tylko i wyłącznie na treningu.
Słuchawki od AfterShokz są zdecydowanie z tych do których nie potrzeba nic więcej. Nie mają żadnych kabli. Nie potrzebują nic do swojego działania. Dzięki wbudowanej pamięci na muzykę wystarczą tylko one abym podczas treningu słuchał ulubionej muzyki.
Pamięć pomieści do 4 gigabajtów muzyki. Jest to ilość znaczna i wystarczająca do wszystkiego. Wystarczy na co dzień. Wystarczy do przebiegnięcia maratonu i wystarczy na dużo, dużo dłużej. Prawdę mówiąc ani
razu nie zapełniłem pamięci na maxa, a muzyki miałem zawsze dość.
Nie można mieć dość też samych słuchawek bo system z elastycznym pałąkiem zakładanym dookoła głowy i systemem przewodnictwa kostnego (nie wkładamy słuchawki do ucha) jest bardzo, ale to bardzo komfortowy nawet przy bardzo długim noszeniu. Nie ma niczego co uciskałoby ucho. Pałąk z tyłu jest na tyle odgięty że nie dotyka karku. To tak samo jak z butami do biegania – najlepsze są te, których nie czuje się na stopie. Xtrainerz to słuchawki których nie czuje się na głowie.
Zaletą takiego rozwiązania jest też bezpieczeństwo. Słuchawki działają na
zasadzie przewodnictwa kostnego – a więc nie mamy klasycznej słuchawki wkładanej do ucha czy zakładanej na ucho. Słuchawkę przykłada się obok ucha i już! Gra tak samo, a biegając w mieście czy w otoczeniu innych osób zawsze słyszę co się dzieje dookoła.
Słuchawki douszne, nawet te najlepsze, tego nie zapewniają.
Testowałem je głównie podczas biegania i trzymają się głowy niezależnie od tego co danego dnia miałem do zrobienia. Czy luźne rozbieganie, czy
coś szybszego, czy ćwiczenia. Prawdę mówiąc ze słuchawkami zrobiłem większość typów treningów i ani razu nie miałem wątpliwości że je zgubię.
Wielką zaletą słuchawek jest też to że można je zabrać na basen. Są w pełni
wodoszczelne (IP68) co sprawia, że można w nich też realizować treningi pływackie. Mają ku temu specjalny “swimming mode”, który przełączamy jednym przyciskiem. Słychać że dźwięk staje się wtedy inny, nieco bardziej przytłumiony, ale dzięki temu dużo lepiej słyszalny w wodzie. Za pierwszym razem jest to wrażenie nie do opisania bo woda wygłusza większość dźwięków z otoczenia i jesteśmy zanurzeniu w wodzie tylko z muzyką. Podczas pływania podobnie jak podczas biegania nie ma problemu z trzymaniem się
słuchawek na głowie. Trzymają się głowy bardzo pewnie i nie spadają. Nawet podczas bardziej gwałtownego zanurzania czy wynurzania nie miałem wrażenia, że zaraz je zgubię. Choć do morza nie odważyłem się ich zabrać. Tak dla pewności aby ich nie zgubić.
Obsługa, o której już wspomniałem jest dość intuicyjna choć w treningowym ferworze można się pomylić bo wszystkie malutkie przyciski umieszczone są na małym zauszniku. Czasami ciężko w ruchu trafić na ten właściwy. Czasami zamiast zatrzymać muzykę, przełączałem na następny utwór. Czasami zamiast przełączyć na następny to ściszałem muzykę. Musiałem też dać sobie czas na to aby się do obsługi przyzwyczaić bo nie da się tutaj z oczywistych względów zerknąć na oznaczenia przycisków. Wszystko trzeba klikać na wyczucie. A tego wyczucia trzeba się nauczyć.

 
 
 
Tags: No tags

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola oznaczone są *