EED6468A-C72C-4F59-8130-D3628FAA97BE

Boston. Marzenia a rzeczywistość……

Boston. Marzenia a rzeczywistość.
 
Po ciężkiej i długiej podróży, która trwała ponad 16 godzin, budzę się
rano w pokoju hotelowym. Jest godzina 7:30. Słońce ukradkiem wbija się
do pokoju. Jest ciepły kwietniowy poranek. Za oknem budzi się życie,
pomimo iż jest sobota. Szybko ubieram się i wychodzę przed hotel napić
się porannej kawy, tak jak robiłem to za pierwszym razem, jak byłem w
Chicago. Szybkim krokiem idę do kawiarni na zbiegu ulic. Zamawiam
kawę, muffina i siadam przed kawiarnią. Patrzę na krzątających się
ludzi otwierających sklepy, kupujących pieczywo. Ruch jest jeszcze
niewielki, ale już niedługo budzie tu gwarno i miasto zacznie tętnić
życiem, tak jak to robi od 124 lat.  Za dwa dni Dzień Patrioty i start
w 124 maratonie Bostońskim. Zaczynam czuć lekką presję czasu, tempa i
adrenalinę, że to już ostatni mój maraton z serii World Marathon Majors.
Zacząłem przygodę z nim w Stanach i w Stanach kończę. Ach, co za wspaniałe
uczucie. Tak siedzę i sączę sobie kawę……


Dzwoni budzik. Patrzę na zegarek. Jest 7:30, a ja leżę w łóżku w
Warszawie na swojej Łajtłonce. Halo, ja miałem być w Bostonie, miałem
się szykować do ostatniego swojego maratonu, miałem popijać kawę w
Bostonie i Nowym Jorku. Halloooooo…… No niestety, KORONAWIRUS
pokrzyżował wszystkie plany, zarówno przygotowawcze, jak i sportowe. Taki
mały syfek, coś czego nie widać, zniszczył mi plany. Wracając z pracy
dzień wcześniej, przechodząc przez most Świętokrzyski i patrząc na
opustoszałe bulwary Wiślane, dostrzegłem widok, który nigdy nie mieścił
mi się w głowie, który powinien być wyrwany totalnie z rzeczywistości.
Pustka totalna, pustka, ZERO życia. Coś co jeszcze nie tak dawno tętniło
życiem od biegaczy, rowerzystów, spacerujących rodzin z dziećmi, po
upijającą się wieczorami młodzież. Teraz jest tyko pustka. Teraz
trzeba przewartościować swoje plany. Dostosować je do obecnej sytuacji
z małą KORONĄ. Ja się tak łatwo nie podaje. Maraton w Tokio przenieśli
mi na przyszyły rok. Maraton w Bostonie jest zaplanowany na wrzesień
tego roku, więc trzeba zapierdzielać. Chcesz skończyć Majora, to bierz
się do roboty. Masz marzenia, to je spełniaj. A że życie Ci je odsuwa
trochę w czasie, to co z tego. Będziesz miał więcej czasu na zbudowanie
lepszej formy wydolnościowej, bo teraz będziemy biegać w maseczkach 🙂
🙂 🙂 Bardziej docenisz bieg i pracę. Biorę zaistniałą sytuację na
klatę. Nie ma co się zastanawiać, co by było, co powinno być i jak mogło
być. Jest tu i teraz. Widocznie tak miało być. Czy kawę będę popijał w
kwietniu, czy we wrześniu, a może i w przyszłym roku, to nie ma
znaczenia. Ważne, że jest cel, są marzenia i tego się trzymam……….
Tags: No tags

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola oznaczone są *