adidas Boston 12 czy jest wart wydania pieniędzy?
Przychodzi taki moment, kiedy musisz skonfrontować opis katalogowy oraz pierwsze wrażenia z prawdziwymi doznaniami podczas treningu.
Nie zaprzeczam, że od dwóch edycji uwielbiam Bostona no może nie w 100 % model 11 z racji sztywnego zapiętka, ale tak to but jak dla mnie wart wydania pieniędzy. W kuluarach sklepowych są zarówno zwolennicy jak i przeciwnicy tego modelu. Jak tylko przyjechała pierwsza dostawa butów padło hasło „Wariat już się zakochał w Bostonie i musi go mieć”. Nie będę ukrywał – tak to prawda widząc go prawie 2 miesiące przed premierą ten but faktycznie skradł moje serce, ale dlaczego to wam zaraz wyjaśnię.
Zanim jeszcze zacznę się rozpisywać chwila wyjaśnienia. But został sprawdzony na dystansie 100 kilometrów i na różnych jednostkach treningowych, począwszy od wybiegań po interwały, kilometrówki i siłę biegową. I najważniejsze to jest but z kategorii treningowo- startowej więc ma być kompromisem pomiędzy codziennym trenowaniem dla szybszych zawodników oraz startami dla ciut wolniejszych.
W prezentacji modelu wszystko jest OH I AH
Jak dobrze wiemy papier przyjmie wszystko a producenci przedstawią tak produkt, żeby się sprzedał. Oczywiście są produkty które same się sprzedają ot choćby Pro 3 a są i takie którym trzeba pomóc, ale to już inna bajka. No dobra wróćmy do naszego Bostona 12 który jak wszedł na półki jakieś 2 tygodnie temu od razu sprzedał się jak ciepłe bułeczki więc musimy mieć do czynienia z naprawdę dobrym produktem.
Komfort i lekkość.
Zawsze ceniłem sobie komfort w butach do biegania, nie lubię butów minimalistycznych a już najbardziej takich mocno surowych i wyżyłowanych. Zawsze na pierwszym miejscu jest dla mnie komfort i tu w Bostonie mam go wystarczająco. Nie za dużo nie za miało tak w sam raz. Porównując go z poprzednikiem teraz waga buta mocno spadła i wynosi 277 g dla rozmiaru 44 2/3 co jest bardzo dużym atutem. Dzięki temu stopa nie męczy się zbytnio na różnych jednostkach treningowych. Wybieganie typu 16 kilometrów jako spokojny bieg nie obciąża ciała patrząc na to, że jest to but treningowo startowy z elementami sztywnymi typu włókno szklane.
Dynamika. Proszę bardzo.
Połączenie dwóch pianek dało idealny kompromis a wstawienie widelca tym razem pełnego takiego jak mamy w startówce Pro 3 poskutkowało ogromną dynamiką. Wystarczy mocniej depnąć na przodostopie i mamy odpaloną dodatkową moc.
Bieganie odcinków typu 1 km w tempie 3:50-3:35 nie męczy nogi a interwałów (100 m po 17-18 sekund) też nie daje wrażenia, że ten but już nie ma mocy. Coś co u innych producentów butów z kategorii treningowo – startowej skutkuje albo „drewnianym butem” lub „pianka się rozpływa pod nogą” to tu adidas odrobił lekcję w 100 % na plus i mamy dalej zachowaną dynamikę.
Stabilność godna mistrza.
Nareszcie jest tak jak powinno być od samego początku, przodostopie i tył buta są we właściwych proporcjach taki zabieg daje poczucie stabilności na każdym kroku. Dodatkowo na mokrej nawierzchni podeszwa wykonana z gumy Continental daje gwarancję przyczepności. Przychodzi takie małe „ale” bo na kostce brukowej na której jest drobny piasek człowiek ma wrażenie uślizgu stóp. Niestety coś za coś.
W ciepłe dni jest super.
Czas na cholewkę, która jest wreszcie szeroka i elastyczna w porównaniu do poprzednika. Dodatkowo mamy szeroki Zapiętek który nie miażdży pięty i Achillesa. Adidas posłuchał ludu i zmienił newralgiczny punkt. Podczas treningów ani razu nie czułem dyskomfortu na stopie, jeżeli chodzi o cholewkę i to bez znaczenia jaką miałem skarpetkę czy długą, czy krótką, czy cienką, czy grubszą. Za każdym razem czułem bardzo dobre otulenie stopy. Materiał, z którego jest wykonana cholewka bardzo dobrze oddycha i odprowadza wodę (przyszło mi robić jeden trening podczas sporej ulewy) więc jak najbardziej jest na plus. Jedyny minus będą miały osoby z dość wąską stopą, gdyż będą miały bardzo dużo miejsca z przodu.
Czy jest dla każdego?
Myślę, że tak, Boston 12 jest dla większości biegaczy, którzy biegają w tempach około 5 :00 i szybciej oraz chcą mieć but bardzo uniwersalny na różnego rodzaju jednostki treningowe. Ale musimy też pamiętać, że nie ma nic za darmo i ten but będzie też od nas samych czegoś wymagał. Będzie bardziej wymuszał bieganie ze śródstopia przez zastosowanie widelca oraz obniżonego dropu do 6,5 mm. Dlatego biegacze, którzy biegają przez piętę mogą na początku odczuwać większe przeciążenia na łydkach.
Czas na podsumowanie
Po wybieganych 100 kilometrach moja miłość do Bostona jest jeszcze większa, bo wreszcie mam but, w którym mogę robić wiele jednostek treningowych od wybiegań w tempie 5:00, do kilometrówek po 3:40 i interwałów po 17 sekund. Jest lekki i bardzo uniwersalny i naprawdę dopracowany.
Reasumując TAK Boston 12 jest wart wydania na niego pieniędzy w 100%
Kupując buty na z kodem Biegowy Wariat macie zniżkę 5%